Dokąd zmierza złoto i co na to model Kitchina? ISO 1012

W ostatnich tygodniach złoto ponownie znalazło się w centrum uwagi inwestorów z całego świata. Ceny osiągnęły historyczne szczyty, a sceny kolejek do mennic i punktów sprzedaży fizycznego złota zaczęły przypominać czasy największych rynkowych baniek. Czy mamy do czynienia z ostatnim etapem złotego rajdu? 

FOMO na rynku fizycznego złota 

Na świecie – od Wietnamu, przez Chiny, aż po Australię – widzimy wręcz histerię zakupów fizycznego złota. Najwięksi dystrybutorzy zawieszają sprzedaż małych sztabek z powodu braku dostępności. W mediach społecznościowych krążą zdjęcia kolejek pod mennicami. W Polsce może jeszcze nie aż tak spektakularnie, ale również widać wzmożone zainteresowanie fizykiem.

Warto zauważyć pewną anomalię – cena fizycznego złota jest obecnie wyższa niż cena kontraktów terminowych (futures), co otwiera pole do arbitrażu. To klasyczny sygnał przegrzania rynku. Moim zdaniem – jesteśmy blisko końca tego impulsu wzrostowego. 

Kto stoi za szałem zakupów? 

Istnieje prawdopodobieństwo, że wzmożone zakupy fizycznego złota to nie tylko efekt medialnego szumu, ale też działania inwestorów z dostępem do poufnych informacji. Pojawiają się przecieki o problemach regionalnych banków w USA – na razie nieoficjalnie. Jeśli to się potwierdzi, może to oznaczać, że zakupy złota są próbą zabezpieczenia się przed potencjalnym kryzysem bankowym. 

Statystyka nieubłagana – 9 tygodni wzrostów 

Obecny rajd cen złota trwa już 9 tygodni – i tylko pięciokrotnie w historii mieliśmy do czynienia z podobną sekwencją. Co działo się później? W każdym przypadku – bez wyjątku – złoto wchodziło w fazę korekty. Statystycznie więc szanse na kontynuację wzrostów są ograniczone.

Jeśli miałbym dzisiaj podejmować decyzję inwestycyjną, rozważałbym wręcz krótkie pozycje na złocie – szczególnie w parach z metalami szlachetnymi, które są obecnie niedowartościowane, jak platyna czy pallad. 

Obligacje: USA, Japonia i powrót modelu Kitchina 

Rynki obligacji są obecnie w kluczowej fazie. W USA Jerome Powell zasugerował koniec redukcji bilansu Fed. Jeśli faktycznie zobaczymy zwrot w polityce monetarnej – a być może nawet powrót do luzowania ilościowego (QE) – obligacje amerykańskie mogą zyskiwać na wartości. To dobra wiadomość dla akcji i surowców. 

Japonia – rynek do zagrania „na odwrót” 

W Japonii widzimy ciekawą, choć niepokojącą anomalię: spadają rentowności, a mimo to jen nie traci, tylko się umacnia. W klasycznej teorii powinno być odwrotnie – spadające rentowności to niższa atrakcyjność waluty.

To może oznaczać tylko jedno – zaufanie do jena jako waluty centralnej trzeszczy. Mimo okazji do zagrania przeciwko japońskim obligacjom, jestem nadal “Big Short” na Japonię, z jednym wyjątkiem – nie tykam japońskich indeksów akcji. 

Krypto znów wyprzedza indeksy? 

Znowu widzimy powtarzający się schemat: kryptowaluty – zwłaszcza Ethereum – zaczynają spadać wcześniej niż amerykańskie indeksy. Tak było już nie raz i tym razem również krypto może pełnić rolę “kanarka w kopalni”.

Obecnie widzę ciekawy setup inwestycyjny: short złoto – long Bitcoin. Korelacja pomiędzy tymi aktywami osłabła, ale jeśli coś ma się skorygować, to moim zdaniem – właśnie złoto. 

Indeksy: bullish, ale selektywnie 

Mimo że amerykańskie indeksy są na historycznie wysokich poziomach wycen, to w ujęciu w złocie S&P 500 nadal wygląda tanio. Uważam, że to uzasadnia kontynuację hossy, szczególnie w świetle problemów z zaufaniem do pieniądza fiducjarnego.

Russell 2000 – mniejsze spółki – wygląda bardzo atrakcyjnie, głównie ze względu na dużą liczbę otwartych pozycji krótkich. DAX pozostaje słaby – problemy strukturalne niemieckiej gospodarki są zbyt głębokie, by liczyć na trwałe odbicie. 

Waluty: frank szwajcarski vs jen – elegancka zagrywka 

Frank szwajcarski do jena (CHF/JPY) to prawdziwa perełka – stabilna waluta o niskiej inflacji i zdrowej gospodarce kontra trzeszczący jen. To jeden z najlepszych sposobów na zagranie przeciwko Japonii bez ekspozycji na rynek obligacji. 

Podsumowanie: ostatnia faza ożywienia? 

Zgodnie z cyklem Kitchina, nadal jesteśmy w ostatniej fazie ożywienia. W tej fazie rosną jednocześnie akcje, obligacje i surowce. Dopóki nie zobaczymy trwałego zwrotu na obligacjach, można przyjąć, że rynek pozostaje w trendzie wzrostowym.

Jeśli coś się zacznie „psuć” – to najpierw zobaczymy to właśnie na rynku obligacji. A jeśli faktycznie dojdzie do lokalnych zawirowań – to, jak zawsze: kupuj dołki (buy the dip). 

Dołącz do newslettera 

Jeśli chcesz być na bieżąco z naszymi analizami i otrzymywać unikalne materiały rynkowe – zapisz się do newslettera: inside@solution-one.eu 

Scroll to top